Dawno, dawno temu, w niewielkiej podwrocławskiej miejscowości mieszkał sobie ubogi drwal. Poza żoną Eulalią z domu Grzesik, synem Zdzisławem oraz czterokilowym imadłem ślusarskim nie miał nic... Pewnego dnia, będąc pod wpływem obejrzanej w telewizji reklamy jogurtu postanowił sprzedać swoje jedyne imadło, aby za uzyskane środki finansowe nabyć najnowszy numer miesięcznika "Cztery kąty" i wykorzystać wspomnianą gazetę do zatkania szpar w mocno nadżartych ramach okiennych.
Tak się szczęśliwie złożyło, że w owych dniach bawił we wspomnianej miejscowości pewien norweski dentysta, który onegdaj zasłynął tym, iż wysmarował drzwi swojego gabinetu dżemem truskawkowym wymieszanym ze szybkoschnącym klejem "Plastuś", po czym natychniast dał ogłoszenie do prasy: "Sprzedam garaż murowany, dwanaście metrów kwadratowych, z kanałem". Kiedy zjawiali się zainteresowani, zabierał ich do swojego ogrodu i zmuszał do śpiewnia na cztery głosy kolędy "Cicha noc".
W rozmowie z drwalem wyraził on szczerą chęć nabycia imadła, pod tym wszakże warunkiem, iż będzie ono uprawniało do trzydziestosiedmioprocentowej zniżki przy przejazdach druga klasą kolei po godzinie osiemnastej i w weekendy. Drwal zapewnił nabywcę, że zniżka się należy, a w promocji dołożył jeszcze żonę Eulalię. Zadowolony z transakcji dentysta udał się na dworzec, by wrócić do ojczystego kraju. Na dworcu jednakże czekała na niego przykra niespodzianka. Okazało się, że nie ma bezpośrednich pociągów do Oslo, było tylko jedno połączenie z przesiadką w Tczewie, gdzie trzeba czekać na następny pociąg prawie dwie godziny. Nie mając wyboru zdecydował się na taki sposób odbycia podróży, postanowił jednakże wcześniej wyrzucić imadło, bo było za ciężkie.
Oczekując na pociąg w Tczewie udał się do baru, gdzie zamówił sobie duże jasne. W pewnym momencie drzwi lokalu otworzyły się i stanął w nich stary, siwy generał: czapka z błyszczącym otokiem, kołnierz ze stójką, cztery gwiazdki...
Usiadł przy jednym ze stolików i zamówił sobie barszcz, bo był tani. Kiedy kelnerka postawiła przed nim kubek gorącego barszczu, ten ujął go w dłoń i bez słowa wylał go sobie za kołnierz. Nie poparzył się, bo był stary. Zdziwiona kelnerka wykrzyknęła:
- Jakże to tak, Panie Generale, cztery gwiazdki, kołnierz ze stójką??? Barszcz za kołnierz???
Na to zdzdiwił się generał:
- Barszcz??? A ja myślałem, że to był kompot...
Post został pochwalony 0 razy
Tak się szczęśliwie złożyło, że w owych dniach bawił we wspomnianej miejscowości pewien norweski dentysta, który onegdaj zasłynął tym, iż wysmarował drzwi swojego gabinetu dżemem truskawkowym wymieszanym ze szybkoschnącym klejem "Plastuś", po czym natychniast dał ogłoszenie do prasy: "Sprzedam garaż murowany, dwanaście metrów kwadratowych, z kanałem". Kiedy zjawiali się zainteresowani, zabierał ich do swojego ogrodu i zmuszał do śpiewnia na cztery głosy kolędy "Cicha noc".
W rozmowie z drwalem wyraził on szczerą chęć nabycia imadła, pod tym wszakże warunkiem, iż będzie ono uprawniało do trzydziestosiedmioprocentowej zniżki przy przejazdach druga klasą kolei po godzinie osiemnastej i w weekendy. Drwal zapewnił nabywcę, że zniżka się należy, a w promocji dołożył jeszcze żonę Eulalię. Zadowolony z transakcji dentysta udał się na dworzec, by wrócić do ojczystego kraju. Na dworcu jednakże czekała na niego przykra niespodzianka. Okazało się, że nie ma bezpośrednich pociągów do Oslo, było tylko jedno połączenie z przesiadką w Tczewie, gdzie trzeba czekać na następny pociąg prawie dwie godziny. Nie mając wyboru zdecydował się na taki sposób odbycia podróży, postanowił jednakże wcześniej wyrzucić imadło, bo było za ciężkie.
Oczekując na pociąg w Tczewie udał się do baru, gdzie zamówił sobie duże jasne. W pewnym momencie drzwi lokalu otworzyły się i stanął w nich stary, siwy generał: czapka z błyszczącym otokiem, kołnierz ze stójką, cztery gwiazdki...
Usiadł przy jednym ze stolików i zamówił sobie barszcz, bo był tani. Kiedy kelnerka postawiła przed nim kubek gorącego barszczu, ten ujął go w dłoń i bez słowa wylał go sobie za kołnierz. Nie poparzył się, bo był stary. Zdziwiona kelnerka wykrzyknęła:
- Jakże to tak, Panie Generale, cztery gwiazdki, kołnierz ze stójką??? Barszcz za kołnierz???
Na to zdzdiwił się generał:
- Barszcz??? A ja myślałem, że to był kompot...
Post został pochwalony 0 razy